czwartek, 21 lutego 2013

Mistrzowska operacja!



 
 
Czuwajcie Kochani Chłopcy! Tu Ciotka!
Trzeba to powiedzieć z pełną odpowiedzialnościa: to była MISTRZOWSKA OPERACJA! Nasz Trener 2 klasy jest już właściwie Doktorem 1 klasy, i to doktorem przez wielkie D! Tak jak na załączonym obrazku, a właściwie filmato, udało się zdobyć kolejny tytuł, operacja się udała i można płacić więcej co raz za każdy kilogram!
 
 


Tak więc kolejny członek Brygady Młodziezowej osiągnął swój wymażony cel! No Panie Janie, musimy brać się do dzieła, bo tylko Robuś i Ty zostaliśmy na placu boju. A w wypadku Trenera cóż to był za bój, jak już się rzekło "mistrzowska operacja", 45 minut i po sprawie. Trener tak dobrze trenował, że dwoje z jego kolleratori nie było, a potrzebni byli. Stwierdzili pewnie, że szans nie mają. Choć sostituti byli zacni, zwłaszcza przewodniczący niejaki P."Signorri siamo serri"Gh. z Redżdżio który jak lew bronił naszej mentalita` wschodniej. No cóż, Redżdżio to Redżdżio. Po zakończonej merej formalicie było rinfresko, potem 3godzinne pranzo u Pana Czesia na Awentynie. Najlepsze jednak zachowaliśmy na sam koniec dnia. Po czelebracjone tradycyjna festa radosna co nie miara! Żartom i zabawie nie było dosyć, oczywiście przodował w tym nasz Miłościwie Panujący GM Prezesem zwany. Wiem, co mówię, bo zaszczytu dostapiłem, by obok naszego neo-dottore usiąść za stołem prezydialnym... Rozmów kulinarnych nie zabrakło. Trener wzbogacił się o nową medalię, pięknie będzie się prezentować w ełckich jego włościach. Po zakończonej czenie tradycyjnie już ekip polonez udała się do rady zakłądowej 404, by przy kabanosie i mirtilo di palude uczcić ten niezwykle uroczyste dżiorno! Tak dziło się, działo, no ale skoro lo sposo jest z nami, to jak można didżiunare? "To ja się pytam kto?"
Z innych beczek te dni świętowania nie przysłoniły nam oczywiście naszej kłarezimy klubowej, rozpoczętej z wielką gracją przez jak zawsze niezawodnego donG.no. "Nie wiem czy wspominałam", ale tradycyjne pół-ritiro odbyło się w venerdi pomeridżio. Z powodu mego postulatorstwa przybylem co prawda dopiero na ostatni akcent wieczoru, ale... Wiecie, 30 filmów o tym zrobilim. Z nowości trzeba powiedzieć, że sława i jakość naszego ritira obiegła już świat. mieliśmy gości z Koledżio Wenezuelano, którzy przybyli z sąsiedztwa, by attindżere alla nostra spiritualita`... Tak oto Prezes i jego metody rozszerzają się na cały świat...
Pozdrawiając wszystkich i każdego z osobna zapraszamy do naszego Klubu. Wiecie wszakże, że w Czitta` Eterna wielkie rzeczy się będą niedługo działy. A Dla Trenera-Doktora jeszcze raz puchar, legitymacja ANSPI i medalia na zachętę! 
- To dla pana DOKTORA. Cztery nóżki i kilo płucek.
- Dobrze, oddam mu.
- Ale, ale... oddam. Ale skąd ja mogę wiedzieć, kto pan jesteś? Sama oddam.

CZUWAJ!!

6 komentarzy:

  1. Jak to się mówi - wyczułem piśmo nosem
    i przezornie zajrzałem do naszego Klubowego Blogu
    bo tak podejrzewałem że po wiekopomnej chwili
    zostanie tu opublikowany wielki post.
    No i się nie myliłem!
    Dzięki RObusiowi nowości nas nie ominą!

    Na naszej ulicy świeci dziś słońce!
    Ujadanie myśliwskiej sfory i korki od szampana
    nie są w stanie zakłócić naszej radości!
    Nie są w stanie.
    Jeśli amiczicja kristjana tak pięknie się nam objawiła
    w obecności samego Prezesa -
    to czuję że straty sprzed niemal 2óch lat
    (słynna Czena Aparte)
    zostały dzięki Trenerowi nadrobione.

    JEszcze raz gratuluję Doktorowi Trenerowi
    i wszystkim Ludziom dobrej roboty z jego składry
    (zwłaszcza tym, których nie było).
    Do życzeń dołącza sie moja żona. Zofia!!!
    Trener dba o nas jak ojciec najlepszy.
    Ten plac boju to ja wiem co to jest.
    Ja przedtem dwadzieścia lat w innym teatrze też pracowałem.


    U Pana Jana w Iron WIll zimno i bez słońca
    więc chce lecieć po piękne futro z Leningradu!
    Doktorat się u niego też pisze,
    już nawet jest załatwione że kupi go
    Muzeum Ludowe w Olsztynku i to będzie ekstra sto pięćdziesiąt tysięcy!

    U mnie też nasypało, motyla noga!
    Właśnie wróciłem z pogrzebu.
    Tak mi nogi zmarzły…

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdzisławie kochany na swojego RObusia zawsze możesz liczyć! Ja wam wszystko wyśpiewam! Choć przyznam, że jeszcze kroczi i 2 misie nie gotowe, ale niebawem wezmę się do dzieła! O tej diskussione to wam jeszcze powiem, że było naprawdę zacnie. I choć rimpianto jest z powodu niemożności uczestniczenia w Czenia Aparte 2 lata skorsi czirka, to tutaj troszeczkę nadrobiliśmy. I to jeszcze nie koniec, bo dzisiejszego wieczoru tej sobotniej soboty prosegłimento będzie – podwawelska i te zniknięte ełckie parówki zewrą jeszcze bardziej nasze szeregi! Pozdrowienia tradycyjne z rady zakładowej 404, niech wam brzuchy rosną jak mawiał kompianto don D.
    CZuwaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. jakże miło napisać do Was po tak wielkiej zmianie egzystencjalnej!! Witajcie! To piszę ja, Trener II (po awansie I) klasy. Pozdrawiam zza biurka mojego ełckiego, gdyż wróciłem własnie po przeżyciu operacji, wykonanej jak widać po miszczowsku.
    Wydarzenie było zacne, ale jednak do przejścia, zwłaszcza, że pogoda dopisała a correlatorzy niekoniecznie - na zarzuty o kumoterstwo i symonię, w związku z posiadaniem niedozwolonej dawki przedstawicieli Reggio Emilia, odpowiadam, iż to tylko na użytek własny - co może potwierdzić moja osobista Mama, która tym razem nie siedziała z tyłu lecz z przodu i to z Ojcem mym osobistym. Zapytajcie świadków, jak nie wierzycie milicji!
    Grunt, że obyło się bez ofiar i że dane nam było wieczorem, po przeżyciu awentyńskiego obiadu u niejakiego p. Czesia, zasiąść wspólnie do stołu duchowego i materialnego w Klubie naszym ukochanym. Tym bardziej, że duma mnie rozpiera, iż mogłem oczymać medalię i zostać wygłaskanym przez Prezesa, który był chyba równie dumny, ale jakoś nie kolpito - przynajmniej nic nie mówił.
    Dziękuję z tego miejsca - oficjalnie, że pomimo, iż najbliższy czynny taras dla odprowadzających jest we Wrocławiu, Robuś spisał się na medal, pomagał, zwijał się i właściwie ma ogromny wkład w budowie tej wymarzonej "trasy łazienkowskiej" zamkniętej w okładki zielone prawa canonico - z serca Mu dziękuję! Znam osobiście tatusia jego, Palucha - łobuz był, ale co zrobić.
    Tuszę, że w niezadługim czasie kolejni zawodnicy wystartują po medale i ukończą zmagania te niekoniecznie sportowe.
    Czuwajcie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Służba nie drużba chciałoby się powiedzieć. Trener I(!) klasy już przedyskutowany, a my z Panem Janem walczymy dalej. A niełatwa to walka, dziś w sprawach panojanowych chodziłem po sekreteryi i coś tam znowy nie słona. No ale damy radę! Ja dziś moją I i II cząstkę oddałem niejakiej Klałdii I. a III i IV niejakiemu Natale L. Przed Paskłą będzie sprawdzone, tak poiwedział(a). Ano zobaczymy, zobaczymy...
    A z innego barile cały czas utwierdzam się w przekonaniu, że nasz Prezes to dbający o borsy di studio, tak, on "dba o nas jak ojciec najlepszy!". I nie dlatego, że "warunki na zgrupowaniach miałyśmy bardzo dobre! Wszystko to zasługa naszego prezesa i nie jest prawdą, że nad łóżkami dach przeciekał! Szczególnie, że prawie nie padało!". Wczoraj przed katechezą poniedziałkową podchodzi do mnie i pyta mniej więcej tymi parolami: "Ostatnio wspominałeś, że chciałbyś zrobić diskusione a novembre. Ale zostajesz w Klubie, zostajesz?". Ja oczywiście zapewniłem, że gdzie mi by było lepiej w Rzymie jak nie w Klubie i oczywiście, że na przyszły rok zostaję. Uradowany odszedł do innego klubowicza, by załatwiać nie mniej ważne sprawy. Ekko nostro Prezes w całej okazałości.
    P.S. Zdzisłąwie korczi się kupują! Pazienza!
    CZUWAJ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trener niedawno obroniłsja,
    kochani chłopcy też już coraz bliżej,
    a tymczasem dla mnie możecie już furę szykować!
    W końcu będę mógł matkę na tylnym siedzeniu wozić!
    PASZPORT mam - sobie fruwam.

    PS. jak to jest, że wciąż dookoła widzę symbole naszego Klubu?

    OdpowiedzUsuń
  6. No jakby to powiedzieć: BaRDzO WaM GrAtUlUjEmy!! Czy to znaczy, że 2aprila Zdzisław swoją FuRą przybędzie na Aeroporto "Banco"? :-))

    OdpowiedzUsuń