"Jaki plan?" może ktoś zapytać. A no taki, żeby ostatni membro naszej Brygady Dżiowanile uzyskał upragniony medal od Prezesa! Tak wiemy, Pan Jan nie startował nawet, choć udało się plan wykonać, no ale Robuś medala czy też tego medalu przegapić nie może! Puchar za zajęcie I miejsca już był (no dobra to było III miejsce anno skorso, ale kto by się dopatrzył różnicy), teraz więc musi być medal! Bez medala ani rusz! A zbliża się ten czas, kiedy korki od szampana będą szzczzelały w naszym Klubie, a Prezes będzie ujadał na kota na wierzbie. Tak, tak, aż się wierzyć nie chce - tezi już konseńata! Teraz tylko czekać na jakąś datę co by ją ładnie zdyskutować, tę tezi. Brygado, dam znać! Choć przyznam, że nie wiem jak będzie z czeną, bo już Dżilfredo zapowiedział, że bedzie tylko jedna, choć będzie nas trzech. Taka stara zasada jeszcze sprzed wojny: trzech się broni, a robią jedną czenę, tak, jeszcze sprzed wojny. No i najlepiej jakby była nawet wentidue ottobre, bo wtedy będzie Festa Inicjo Anno i nie trzeba będzie potem robić nawet tej jednej dla trzech. Zrozumieliście? Bo ja już się pogubiłem.
A można się pogubić, bo to już, uwaga, SESTO! anno zaczęło tej tęczowej przygody. Dwie settimane już tu jestem i ciągle doświadczam jak to "Prezes dba o nas jak ojciec najlepszy!". To nic, że finestre ciągle nie wymienione, nie wspominająć już o impianto internetowym. To, że jest dbający potwierdzają już nowi klubowicze, także z tego kraju kapitalistycznego. A jest nas coraz więcej nowych, Polaków! Jest i nowy od I Ministra zdzisławowego, jest i z zaprzyaźnionego nam Grodu Piernika i miasta siedziby Apatora (to dla tych, co lo sport lubią). Tak, oni już potwierdzają, że nie ma lepszego Prezesa od naszego! Wczoraj byli na tradycym spotkaniu przy Dżiowani wentitrezimo i w skawi. Zachwytom i oklaskom nie było końca, zwłaszcza, że o sei di mattino musieli wyruszać. Są i inni nowi, ale jeszcze Robuś il Vecchio nie miał okazji ich zapoznać wszystkich. Będzie jednak okazja, bo to przecież zbliża się nasza ukochana Fara(In)Sabina. W zeszłym roku nie byłem, tak więc z przyjemnością powrócimy do naszego pięknego posto del ritiro. Już nurtują mnie pytania? Czy to może będzie Milosz? A może Missa? A może... coś nowego? Non wedo już lora...
Z innych wieści, to mieliśmy okazję z Trenerem pogadać o starych Polakach. Jako, że Jarząbek bardzo dbający jest i daje się w delegację wysyłać, tak więc przybył na 3dniowe występy gościnne na Pierro Kawallini. Bardzo mu gratulujemy, że tak daje się wysyłać i już teraz apelujemy: w ottobre na tezę Robusia też przybywajcie! Przyjmiemy, ugościmy, ostatniej paróweczki na pewno nie zabraknie. Wiemy też, że Zdzisław już niedługo przybywa do tego kapitalistycznego kraju, ale do części prawie afrykańskiej. Pamiętajcie, że Czczita Eterna też was ugościć może: "Bon Jour. S`il
vous plait! Entres, entres vous!" Tacy my gościnni! A do Pana Jana naszego kochanego to tylko powiemy, że niech się ma na baczności, bo te maratony, to niejednego zawodnika klubowego umęczyły! No ale bardzo wam gratulujemy, że życiówkę w tej naszej kapitale udało się wam pobić!
A na koniec? Cóż ja mogę wam powiedzieć? Już niedługo do Bydgoszczy będę jeździł, a tu nie będę kupował...
Czuwaj!