piątek, 1 lutego 2013

Kolombia welcome to!


"Coś też musi się życie pojawić na osiedlu - jeszcze w tym roku postu nie było. No chyba że czekamy na WIELKI Post... wiem, wiem - macie ważne delegacje, za Postulatora" oznajmił Zdzisław via nju midja (czytaj e-mail). No zgadza się, zalatany jestem, ale nie aż tak, by o Brygadzie zapominać!! U nas nie trzeba wyrywać kartek z paszportu, by kopciolaszung był! Teraz będzie już "luźniej", bo ospiti co mieli być już pojechali, nie ma ich, w kraju kapitalistycznym som. Jedno esame co było do zdania zdane, więc można zająć się postulowaniem na całego. Choć to sprawia, że mniej mnie jest w Klubie co raz. Muszę tutaj battermi il petto, że też katechesi poniedziałkowe opuszczam... Ale za usprawiedliwienie mogę podać, że z błogosławieństwem Prezesa! Jak zawsze ostatnio "trankłillo" mu się rzekło. No a jak Prezesowi się rzekło, to musi byc prawda, choć...
- Sama Pani słyszała?
- Powiadam Pani! Kogoś tam namawiał, że jego ciotka przyjedzie z Londynu i pieniądze przywiezie.
- On kłamał!
- Więc widzi Pani, że on też kłamał w tych papierach na paszport co Pani u niego widziała.
- Rodzina za granicą: "Nie posiada" Tak napisał.
- A posiada, bo ciotkę ma. I to w Londynie, to zagranicą jest.
- Forsę na koncie w Londynie ma, a nie ciotkę. Rośniak jak z klubu odchodził to mi wszystko powiedział. To mnie każe do siebie dzwonić i wtedy idiotyzmy do mnie różne gada: "A to ciocia z Londynu do mnie dzwoni" i dziwi się.
- Patrz Pan, no!
- Duperele różne takie! Tak je... ciotka jego...
- Patrz Pani! To z tą ciotką to też nie prawda!
- Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział!!

A było to tak:

 
No i rzeczywiście za granicą ma, bo dziś rano wyruszał do Kolombia na wakanze. Tyle, że nie z bratem bliźniakiem, bo Nikolino wraca dziś z zasłużonego odpoczynku, i nie będziemy już aczefali. Meno male... już się bałem, że jutrzejszej kandelory i tradycyjnej procesji nikomu nie będzie poprowadzić. Co prawda to nie to samo, co w dłomach w ełckim, sandomierskim i gnieźnieńskim zakładzie pracy, no ale jednak!  
Jeszcze raz gratulujemy Trenerowi, bo zawisnąć na tradycyjnej klubowej bakece to naprawdę i zaszczyt, i duma, i honor!
 
 
Czekamy już z niecierpliwieniem na wentuno febbrajo, by w radzie zakładowej 404, czy tudzież innej uczcić to wiekopomne wydarzenie dla ełckich rad zakładowych!
Z innych wieści, to czeka nas jeszcze tradycyjne ritiro z don Gambino, tyle że nie w sabato jak to miało zawsze miejsce, ale w wenerdi. Z czym to się wiąże, to nawet najstarsi klubowicze nie wiedzą. Spokojnie Zdzisławie, WIELKI post się pojawi...
Czuwaj!! 

1 komentarz:

  1. witam witam i jeszcze raz witam! jako, ze cenni sa w ojczyznie naszej kapitalistycznej obywatele wyksztalceni, a szczegolnie ich kilogramy - staramy sie by ojczyzna nasza nie musiala sie wstydzic;] staramy sie i odnosnie wksztalcenia i odnosnie kilogramow!! ;]
    ciesze sie, ze udalo mi sie doprowadzic do sytuacji tej koncowej, moznaby rzec finalnej - mimo, ze latwo nie bylo, juz z samych filmow to wiecie - i ciagle przeszkadzali nie ludzie lecz wilki... Udalo sie w koncu i z duma zawislem na bekejce (sprawdzic, czy ksiadz i czy widac dume na bakejce).
    Pytanie sie jawi wobec powyzszego: czy wisze tam sam? czy bedzie takze jakis inny zawodnik? i czy cos slychac o jakiejs czenie? bo szczerze mowiac nie wiem jak sie organizowac i gdzie sie lokowac ;] bo przeciez spotkania zakladowego w tej czy innej radzie nie moze zabraknac!
    tusze, ze kandelora wypadla zacnie, mimo odczuwalnego na pewno braku Prezesa!
    Nadmienie tylko, ze w mym zyciu niedlugim trenerskim chyba tylko z raz czy dwa bylem obecny i to osobiscie!! a w inne razy, pomocnik moj zacny dzwonil za mnie ;]
    czuwajcie

    OdpowiedzUsuń