piątek, 11 października 2013

CZENA (a parte), jest najważniejszą ze sztuk!



"Łubu dubu!" chciałoby się zanucić za znanym pieśniarzem do naszego klubowego armadio. Tak, niech żyje nam! My wszakże wiemy, ile on wysiłku wkłada, by żyło się lepiej, wszystkim! Wieść gminna niesie nawet, że rondo ma powstać, co będzie nosić zacne imię Dżilfreda, tzn. Ryszarda
Nie, żebym był pamiętliwym, ale wi rikordate jak to było dawno temu? (http://prawdaekranu.blogspot.it/2011/06/czena-jest-najwazniejsza-ze-sztuk.html). "A to wiadro z wodą to, moja pani, tak się wtedy wylało". 
No ale zanim przejdę do meritum tego posta, to zaczniemy trochę od ostatniego razu, czy też raza. Najpierw kulinaria. My wiemy, kto się zjeżdża tutaj z całego świata.
 
 
Zanim wesoła gromadka wyjechała na Farę(In)Sabinę, to pewnej domeniki, Prezes nasz jak zawsze zasiadł do stołu. Po tradycyjnym Aniele, zaczęła się konsumacja. A tu nagle wchodzą - jeden, drugi, trzeci, czwarty... No i wszyscy nie postawili kroczette jak trzeba i nie było miejsc zasadniczo. "Skuzate ragacci, e kozi difficzile mettere le krocziette? Prendete posto mio!" No i wyszedł, nie było go, a potrzebny był. Prezes nam się obraził... Skuzate...
 
No cóż! Fara in Sabina jak zawsze udana. Jak zawsze daliśmy testimoniancę seriety w przeżywaniu naszych dżiorni di ritiro. Tym razem nasz Prezes i jego Nikolino nie głosili, bo wszystko nam prowadził don Gambino. Piękne to były momenty riprezy komunej, kiedy to Dżil właściwie zachwycał się jak my mówimy messę i czerkiamy di farla bene... Panie Janie, nie wytrzymałbyś, wierz mi... A Messa Mocarta niejakiego i serata di askolto muzikale to piękna była jak zawsze. Jak zawsze 1 Minister nas odwiedził, dając dobre słowo i modląc się za pacze. Dowiedzieliśmy się też, że nas krizi dotknęła, że z trenta perczento nam obcięli borsy, ale dzięki niewymienionym oknom udało nam się zaoszczędzić. To pewnie też dzięki tym nieodbytym wyjazdom. Ciekawe gdzie w tym roku nie pojedziemy...  


Zapłacimy! Nawet jak trzebaby zaciskać pasa, to i tak będzie Fara(in)Sabina i eserczicji, bo to jest bardzo ważne. A wiecie ile nas one kosztują, te eserczicji? Jedną brosę di studio! Tak, jedną borsę! Może to ta Pana Jana i te jego 500 zł? Któż to wie. No i że mamy serio brać nasze impeni, że nie bierzemy tazzinek do naszych kamer, że to też nie kuczina. Zdzisławie, ile filmów o tym zrobiliśmy? No powiedzcie, jeśli władzy nie wierzycie?  

 
No i ta czena! Nie wiem, czy wspominałam, ale Robuś diskute la tezi, mercoledi wenti tre ottobre. Będzie nas trzech na tę sessione. Jeden diskute sedici, drugi wenti due, no i wasz Robuś wenti tre. Dato ke wenti due przybędzie niejaki Fiszikella i bedzie wielka Festa Inicjo Anno, inicjując anno bedziemy świętować także naze tezi, czyli zasadniczo tę robusiową anke. Tak więc wenti tre będzie CZENA (a parte), no i medal in anticzipo. Właściwie, to chyba trzeba się cieszyć, że mamy takie zaufanie - wszystkich do wszystkich, że on, ten medal, będzie wręczony un dżiorno prima. A zresztą, co Wam będę pisał, sami z filmów wiecie jak było...
Całuję. Ciotka.
Czuwaj!
 

6 komentarzy:

  1. "Łubu dubu" i armadio - to przecież ja - Jarząbek!
    Zostałem zastąpiony przez Robusia - godnie, a jakże - puchar dostanie na zachętę! Bardzo porządny chłopak - Cóż zrobić! Polubiłem Cię chłopie. W sumie innej opcji już nie ma, skoro tylko Robuś został na posterunku i dba o armadio jak Prezes o cały Klub, a jeszcze bardziej o tęczę, na końcu której jakieś wiadro ze złotem, czy cuś - przyda się! To może te wiadro zaoszczędzone z okien i pielgrzymek nie odbytych..
    Robusiowi gratuluję in anticzipo - bo jak mus to mus! Prezes wie, Prezes radzi, Prezes nigdy was nie zdradzi! Skoro medal chce dać, to znaczy, że ma gest - taki Miś po prostu.
    Żałujem, że tego filmu nie nakręcę osobiście - jak to Robuś odszczekiwał się będzie swoim prześladowcom na obronie - ale na pewno da radę, bo inaczej po co w całym kapitalistycznym kraju wykupywano by wszystkie możliwe puchary na zachętę?? Co, Wy? Władzy nie wierzycie?
    Jak wieść niesie już się całe tłumy szykują na spektakl z Robusiem - niektórzy jednak musieli przejechać przez Londyn, ale zapomnieli, że takiego miasta nie ma..
    http://www.sportfan.pl/galeria/londyn-zaginal-tomaszewski-bylego-bramkarza-szukali-46512#
    pozdrawia ciotka i kanczeliere i taki jeden prete co do Papy Franczesko napisał, że chce być dalej prete mając żonę i bambino.
    Czuwajcie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie nam to wszystko opisaliście! Bardzo Wam gratuluję. Tylko kredki dobrze natemperujcie, żeby się na obronie nie połamały przy odmalowywaniu poszerzanych horyzontów świata nauki ... robię krótką przerwę, ponieważ dzieci pod oknem zaczęły śpiewać, że "Nie ma lepszego od Jana Pawła II", ale biorąc pod uwagę to, co pisze Trener o benewolenzy papy Franczeska to myślę, że już za niedługo powstanie kilka nowych zwrotek tej wiekopomnej pieśni. Proponuję następującą wersję "Lepszy się zjawił, założył czarne buty i Kościół naprawił" ... to tak na zachętę. A Dżilowe zachowania wskazują wyraźnie na jego wejście w wiek andropauzy. Poddenerwowanie, brak apetytu i zadowolenia z życia, luki w pamięci, kryzys w relacji z najbliższymi (patrz. Nikolino-Pendolino) ... ehh, szkoda gadać ... poczeka jeszcze kilka lat i mu przejdzie. A kolegium jak stało, tak i stać będzie, na 100 czy na 70 %, nieważne, musi być przecież jakieś życie na osiedlu. P.S.
    Na kolejne dżiorni di ritiro można Dżilowi zaproponować zamist Messy Mocarta Grupę Mocarta. Nuty nutami, stopień akustycznego upojenia można uzyskać bardzo podobny, a chyba ten polski bojzbend będzie lepiej pasował do panującej w klasztornych murach faro(in)sabińskiej atmosfery.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani Chłopcy! Ile razy ja wam już pisałem, że wiemy z samych filmów, jak to było? No było, oj było! Okazało się, że dżiorno sedici była jednak czena dla zawodnika z Indii, Sajdżem zwanym. A wiecie dlaczego? Dla tych, co się nie domyślają 1 arcy-minister przyleciał z dalekiego nie-kapitalistycznego kraju. A skoro jest arcy-minister, to musi być i czena. Takie są odwieczne prawa natury! I nie mówcie, że nie wiecie! "Całą noc będę jeździł, a soldi znajdę na czenę" można by sparafrazować. No ale z robusiową czeną nic się nie zmieniło. Będzie czena a parte koło Andżelikum, nawet już ponoć podwawelska się wiezie:-) Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymamy kciuki a jakże! - bo życie być musi na osiedlu a Robuś doktora obroni! Swoją drogą, taki młody a już ludzi będzie leczył!
    Forza Bygdoszcz!

    OdpowiedzUsuń
  5. To o tym doktoracie wam jeszcze powiem
    że on już obroniony jest!
    Pogratulowałem przed chwilą naszemu Doktoru
    ktory z pewnością z brzegiem zepnie drugi brzeg!
    I nie będzie trzeba czekać 30 lat
    tylko od razu, jak do kraju kapitalistycznego powróci.

    Ze wszystkiego jesteśmy dumni
    zwłaszcza z medalu, i z tego że czena a parte
    wyszła bez ekscesów - nie tak jak kiedyś.

    Przebitka Prezesa na zdjęciu wyraźnie podkreśla zadowolenie
    więc ja podejrzewam że z Nikolino dostają dopłatę do Klubu
    za każdy kilogram wykształconego obywatela.

    Robuś, zaświadcz, żeby nie była nasza krzywda,
    no powiedz, no powiedz kto to jest, kto to jest, no ?

    OdpowiedzUsuń