piątek, 12 października 2012

W trybie pilnym i na poduszkach!

 

Kochani Chłopcy! Jak to nam nasz zacny Trener 2 klasy Wacław J. wszystko wyśpiewał (prawie jak pan Koracz): niech żyje nam Prezes naszego Klubu! Aż same na usta cisną się te słowa jako podsumowanie Wielkiej Festy Inizio Anno Accademico 2012/2013. Bo zaiste wielka to była festa – sami zresztą wiecie jakie te one u nas są, te festy: 30 filmów nam było ciężko, z tymi festami.
Atmosferę świętowania było czuć już dzień wcześniej, kiedy to Luidżi napotkany przy porta princzipale uwijał się jak w ukropie by sprawdzić czy czerwony dywan na schodach będzie się dobrze rozwijał. No w końcu jak zawsze musi być w trybie pilnym, z dywanem i na poduszkach!
 
 
Tak, to rozwijanie dywanu to tak. Ono jeszcze bardziej nam pokazuje jak to jesteśmy dbający w tych sprawach. Samej czelebrazione, jak już wspomniałem poprzedniom razom w zapowiedziach tego iwentu, przewodniczył 1Minister z Bergamo. Obecny był również 1Minister z Granady (to, zasadniczo, za granicą jest, w Hiszpanii), ale, ku zaskoczeniu wszystkich, swoją obecnością na feście nie zaszczycił nasz 1Minister, zwany przez niektórych Dal Kawallo. Dlaczego?
 
 
Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem... Czyżby Prezes popadł w niełaskę? Nie, nie może być, wierzyć mi się nie chce, bo chodź go nie było to jednak przysłał swój pastorale, by Minister z Bergamo mógł go używać, a z czego zresztą nie skorzystał. Muszę wam przyznać, że swój szczególny wkład w Festę miałem tym razem, bo przez naszego sakrestiano Postulatore, który to swoją drogą za miesiąc będzie dyskutował swoją tesi, wraz z nowym polskim zawodnikiem Cristiano K. z zaprzyjaźnionego Klubu Sosnowienzis, zostaliśmy poproszeni, aby kadzić wszystkim i z osobna. No i byśmy to zrobili, gdyby karbonczini zadziałały jak trzeba. Tacy jesteśmy dbający w tych sprawach, że nie zadziałały na początku… Czyli introibo ad altarem Dei było bez fumo. Potem przez cały czas walczyliśmy, by się w końcu udało. No i się udało, by fumo było i można było kadzić, ale no cóż, relacji z wystąpienia Ministra z Bergamo nie zdam, bo nic nie słyszałem (walczyliśmy o ogień), wiem tylko, że podejmował tematy Panowo-Janowe: że niby rocznica gdy pewien Włoch jakieś Kończilio otwierał… I taka refleksja mi się rodzi: te niepalące się karbonczini to taki obraz naszego Klubu „Tęcza”: wielka pompa na zewnątrz, ale gdy przychodzi co do czego, to dymu i ognia z tego nie ma… Sami oceńcie, czy to prawda, skoro Prezesowi nie wierzycie… No, ale wszystko skończyło się dobrze i smacznie, bo jak to w Tradycji bywa, wszyscy zaproszeni goście (a kogo to nie było: różne prety, słore, bibliotekario dżenerale, no i nasz nieoceniony „Fakas”) zgromadzili się na kateringu dżiu, gdzie kasza była dogotowana, sznycel oczekiwał, a że o podwawelskiej już nie wspomnę!
 
Tak, ta nasza festa to tak, ale na koniec zostawiłem najważniejsze – to był tydzień naprawdę w Brygadowym gronie! Zaczęło się już od łykendu, kiedy to z Panem Janem mogliśmy w Klubie Awentyńskim pogadać o starych Polakach (tu  kwesti kulinarnych nie będę poruszał bo nie warto). Ale kulminacja nastąpiła we wtorek, kiedy to wspólnie ze Zdzisławem, który z tragarzami akurat przechodził, udac się do chińskiej rady zakładowej „il Cristallo”, gdzie antipasto al bufe, fettuczine alla krema di skampi, fritto kalamari e gamberi, no i birra czineze jeszcze bardziej zwarły nasze szeregi!
 
 
 
Bardzo Nam gratulujemy, tym bardziej, że później w Sali 404 się nie rozlewało, a i sam Trener telefonicznie był obecny! Zdzisławie, Panie Janie, Trenerze musicie częściej przechodzić z tragarzami. W tym wypadku wszystkim skrytożercom mówimy „tak”, a ta pożyczona walizka niech jeszcze bardziej zewrze nasze szeregi!!

Czuwaj!!

5 komentarzy:

  1. Pożyczona walizka służy obecnie za furę z węglem :), ten ostatnim zasadniczo wożę z Węgorzewskiej, strach jest, ale ... pracy w zakładzie mam teraz mało. siedzę więc i często myślę o Was kochani chłopcy. Jutro przyjdą tragarze z dywanem i krzesłami. Stół też się znajdzie. Czekam na Was sotto il czjelo di Sandomingo, Pan Jan

    OdpowiedzUsuń
  2. aż zazdroszczę Wam takich klubowych i brygadowych przeżyć! Człowiek jak tak posiedzi za biurkiem trochę to i do Klubu mu się zachciewa, ale to próba jest, ja wiem - to nie ludzie to wilki! Trzeba twardym być, brać przykład z Pana Jana drogiego, który nie poddaje się i dalej wozi węgiel - mam wrażenie, że również w tym roku będzie załatwiał choinki, bo to chojrak jest i z zagranicy wrócił - na szczęście, bo tam garują!
    A propos Sandomingo - moje myśli w ubiegłym tygodniu poszybowały do P. Jana - gdyż albowiem jesteśmy na ukończeniu Księgi Jubileuszowej zwanej Schematyzmem Diecezjalnym (jubileuszowa jest nie tylko z powodu 20lecia Djoczesi Ełckiej, ale raczej przez fakt okrągłej, drugiej rocznicy przygotowywania tejże księgi, którą koniec końców udało mi się popchnąć do przodu) i tę właśnie Księgę będziemy drukować nie gdzie indziej tylko w Sandomingo właśnie i stąd odezwę się jeszcze do P. Jana zacnego.
    Dodać muszę, że Robuś walczący o ogień, rzec by można - stróż Klubowego ogniska bez dymu, jest niedoścignionym przykładem solidarności klubowej - bo oto niedawno, nie dość, że sam otrzymał piękną trójcę promotorów, top jeszcze wywalczyłbył z rąk Eleny niejakiej, moje kapitolo i to mu się chwali!
    Gratuluję Wam inauguracji, sami byśmy tego lepiej nie wyśpiewali, nie mówiąc o przygotowaniach - mam na myśli ten dywan i czenę - gdyż są jak widać ważniejszymi ze sztuk, nie to co czelebracjone...
    Czuwajcie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak Trenerze drogi. My tutaj wszystkie święta obchodzimy (dużym łukiem dodam). Odżdżi na przykład: "Dzisiaj w godzinach popołudniowych w Romie na viale Alessandrino narodziła się nowa, świecka, tradycja - Commemoracjone di Dżiowani Pałlo Sekondo, Dzień który z pewnością wejdzie na stałe do naszego kalendarza. Tańcem i zabawą uczcili klubowicze ten nowy a jakże piękny podarunek tramwajarzy". Tak to było, Prezes się wzruszał na coponiedziałkowej katechezie, że tyle by można mówić, a nie ma na to czasu. Taki on uczciwy. A z tą tradycją to wam jeszcze powiem, że "odżi voljo tutti i Polakki a tawola kon me". No to tutti i Polakki w liczbie pięciu zasiadło z Prezesem do tawola. Ach, cóż to była za czena... Prezes próbował udowadniać, że JP2 był Litwinem... No, a że też znany Cwany G. siedział obok (on wie, jak i komu...) to już prawie mnie przekonali. No i tak to sobie żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. To jeszcze 3 raz życzenia błon kompleanno dla Trenera. Wczoraj już składałem tak chciałem złożyć i być pierwszy :-) A jak w waszym życiu osobstym?
    Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s. Zapomniałbym był - kolejna zapowiedź:
      http://www.pul.it/?p=16209

      Usuń
  4. Same nowe Tradycje w Starym Klubie. Za naszych starych czasów było to nie do pomyślenia! A tak nostalgicznej wizyty wraz z częścią Brygady Młodzieżowej, wizyty która to była połączona z wyściskaniem słor kolegialnych (bo przecież wizyta też jest jakąś okazją), już dawno nie przeżyłem!


    Trener jak skończy pisać tę "Schizme Diecezjalną" może też dołączyć do wożenia choinek - nic tak człowieka nie jednoczy jak jazda po wioskach i sprawianie ludziom radości. Gdy bowiem nadciągają pierwsze jesienne przymrozki, to zaraz się człowiek robi bardziej sentymentalny, i już by chciał jakąś rybkę na gliniance złowić, jak za dawnych lat. I czeny też się przypominają, i sentymentalność, prostota naszego Prezesa.

    Muszę wam jeszcze, kochani chłopcy, powiedzieć że ta rola, co to ją dostałem, to ona wielka jest... A do tego tu mnie Janek do filmu namówił, ten mnie do Londynu ciągnie ! Przecież ja nie mam do tego głowy ! Oszaleli...
    Jak żywo odnajduję się w filmiku który słusznie Robuś zawarł w swoim poście. NIe wiem, nie znam się, nie orientuję się - zarobiony jestem! Do końca Roku (Wiary) nic nie biorę!

    OdpowiedzUsuń