piątek, 21 grudnia 2012

By żyło się lepiej, by żyło się lepiej! Wszystkim...



Tak więc kochani chłopcy wszystkie normy wykonane! Tak, tak, nie tylko w służbie zdrowia, ale także i w naszym najukochańszym Klubie Tęcza. Festa di Natale za nami. Co prawda nie byłem, nie znam się, zarobiony jestem, no ale ze zdjęć fejsbukowych niektórych Klubowiczów można było się zorientować, że wszystko było tak, jak powinno. Choć bez I Ministra, który jakieś wjadżio pastorale ma. Ale za to godnie go Monsińior Valdrini zastąpił. Cena, kanti, auguri, no i tradycyjna peska di beneficzienza. Prawie jak z Radomiu...

 
 Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: był wypad brygadowo-młodzieżowy w wiadome miejsca, gdzie mróz i zimno nie dochodzi, a wręcz przeciwnie. Były rozmowy o starych Polakach, wspominki Klubowe, i nie tylko, rozmowa telefonika z Panem Janem, któremu gratulujemy nowego środka lokomocji. Powtórka w przedpołudnie a kapodanno.  Miejmy nadzieję już ze Zdzisławem - świeżo upieczonym ałtistą (dziś egzamin).
Chciałem tylko dodać, że i Trener powoli normy wykonuje, podpisy zbiera. Co prawda nie udało się spotkać w tym kraju kapitalistycznym, no ale bardzo gratulujemy 2dniowego wypadu. Jednak ja czwegoś tu Trenerze nie rozumiem. Młody człowiek, notaio, przyjeżdża i do Klubu nie zajrzy gdy Festa di Natale się odbywa? A gdyby tu był Klub, w przyszłości? 



 No, ale rozumiemy, rozumiemy,on tam mięso ma!



Niech te ostatnie dni Awwento będą dobre i pracowite, niech sił nie zabraknie do laworo pastorale!
Kazomaj mamy tu takie pokrętełko do zwiększenia basu...


Czuwaj!!

sobota, 1 grudnia 2012

Wjeni o Sińior, la terra in pjanto dżeme…

 

No i kolejna faza naszych treningów w Klubie rozpoczęta pół-dniowym ritiro z don Gambino. Tak, Awwento rozpoczęte z pompą godną naszej „Tęczy-Sręczy”. Było jak zawsze, dżia klubowicze nie stracili nic, nowi nic nie zyskali, czyli stan się zgadza i plan wykonany. Choć kto to może wiedzieć jaki to plan…
 
 
Choć muszę przyznać, że cudownie było po dłuższej przerwie alle nowe di mattino usłyszeć sottowocze Prezesa recytującego andżelo: la koza pju bella e pju semplicze… nie było się na Farze Sabinie (patrz foto) to się dawno nie słyszało. Potem Don Gambino w Sali usłanej na dole przedstawił nam meditacjone. Po niej Prezes nie byłby Prezesem, gdyby coś nie skomentował. „Kładno si wede don Gambino non si a pałura Della wekkjaja”… Jak się widzi za to Prezesa to…
Oczywiście nie zabrakło tradycyjnej prowy di kanti. Na eserczizji w Farze Sabinie nie było więc sam nasz JaśniePanujący wziął sprawy, tzn. libro di kanti w swoje ręce i state attenti rozlegało się co chwila. Wszystko skończyło się wspólną czelebracjone i pranco, na którym ogłoszone zostało, że Postulatore nie będzie już się zakrystią zajmował. Dobrze, że dziś wespri col Papa, to jakoś zaczęłiśmy normalnie ten już 5 Awwento w Klubie. Ile ich jeszcze będzie? A któż to wie?...
Czuwaj!!
P.s. Mam nadzieję, że ałtore pierwszej foto nie będzie sobie rościł praw ałtorskich...