Pisze do Was bo nie mogę z Wami rozmawiać! Ostatnio Zdzisław się domagał, by znowu było życie na Osiedlu... No ono jest, tyle, że ukryte, prywatne. Musze Wam napisać, iż 2 (słownie: DWA) dni w Klubie, no a raczej 3 noce i 2 dni wprowadziły mnie w czas wspomnień i rozmyślań. Rok, najmniej rok, tzn. 4 lata dały się we znaki i z taką niejaką tęsknotą i zadumą powróciłem na te kilkadziesiąt godzin do naszej "Tęczy". Co prawda Prezesa nie widziałem (może to i dobrze, bo by ten nastrój prysł jak bańka mydlana), viczePrezesa tym bardziej, no ale za to z Fasto i Franką miałem okazje dłużej pogaworzyć. I już wiem:
A ja tymczasem, visto że paszport dostałem, (jacy uczciwi!)
Dla zainteresowanych moim strojem
to wam jeszcze powiem, że na brązowo się noszę i tak oto ubrany odszczekuję się czasem oprawcom z pańskiego dworu.
Na szczęście popołudniem lub wieczorem jest czas, by co nieco zobaczyć, tudzież by pochodzić drogami, którymi Ktoś kiedyś stąpał...
To na tyle, gdyż niedługo ma przybyć Minister pomocniczy z Sosnowca i trzeba Go przyjąć z dywanem i na poduszkach.
Czuwajcie!
Wasz Robuś.